Od pewnego czasu moja skóra domagała się solidnej dawki nawilżenia i odżywienia. Postanowiłam więc sięgnąć po SESDERMA OCEANSKIN Krem odżywczy, który obiecuje luksusową pielęgnację inspirowaną bogactwem mórz i oceanów.
Już samo opakowanie robi wrażenie – elegancki, błękitny słoiczek przywodzący na myśl morską świeżość. Konsystencja kremu jest gęsta i kremowa, ale jednocześnie lekka – łatwo się rozprowadza i doskonale wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy. Zapach? Delikatny, świeży, subtelnie morski – bardzo relaksujący.
Krem zawiera spirulinę, kolagen morski, elastynę, algi oraz ekstrakt z kawioru – prawdziwy koktajl dla skóry spragnionej odżywienia. Dzięki technologii Nanotech składniki aktywne są zamknięte w liposomach, co pozwala im działać głębiej i skuteczniej.
Efekt? Skóra jest nawilżona, miękka i sprężysta już po kilku dniach regularnego stosowania. Dla mnie ogromny plus za to, że nie zapycha porów i świetnie sprawdza się również pod makijaż.
Skóra po zastosowaniu stała się bardziej gładka, promienna i wypoczęta. Suchość i uczucie ściągnięcia zniknęły całkowicie. To krem, po który sięgam z przyjemnością zarówno rano, jak i wieczorem – szczególnie po długim dniu, gdy moja skóra potrzebuje regeneracji.
Krem jest przeznaczony dla osób z suchą, odwodnioną lub wrażliwą skórą. Sprawdzi się także u tych, którzy chcą zapobiegać oznakom starzenia i przywrócić skórze zdrowy blask.
Jeśli lubisz uczucie komfortu, miękkości i „spa w domowym wydaniu” – OCEANSKIN od Sesderma na pewno Cię nie zawiedzie.
Post powstał we współpracy z Pure Beauty
Komentarze
Prześlij komentarz